:
No wiec jest teraz mniej wiecej tak: W szkole czuje sie jak skonczona idiotka kiedy tylko mam kolo niego przejsc, ale po lekcjach łaże na zakupy, bo przeciez on tam bedzie :) Pozniej siedze na lawce i z nim rozmawiam mimo tego, ze na przerwach robie z siebie debila i ciezko mi jest powiedziec do niego cokolwiek :) Poniewaz ostatnio jestem zdecydowanie za bardzo monotematyczna skoncze na dzis pisanie o G. Przede wszystkim dlatego, ze pojawia sie na horyzoncie nowy problem... powazny dylemat. Pewnie pisalam, ze wycieczka do Szkocji zostala jakis czas temu odwołana. Z. bardzo to przezywala, bo zalezalo jej na tej wycieczce. Mi tez chociaz szczerze mowiac to nie przyjelam tej wiadomosci z jakims ogromnym smutkiem - powoli, powolutku przyzwyczajalam sie do niej. Z. jednak opwiedziala, ze tak czy siak pojedziemy razem do Szkocji, koniec kropka :) Znalazła inna wycieczke w sumie to wydaje sie spoko, ale ja....chyba nie mam zbyt wielkiej ochoty zeby jechac. Nie wiem jak mam jej to powiedziec tymbardziej ze ostatnio jest na mnie wiecznie zła, nie potrafie sie z nia w ogole dogadac, chyba nie potrafimy sie zrozumiec tak jak kiedys. W kazdym badz razie dzis pojawiła sie kuszaca propozycja na wakacje. MK ma ostatnio problemy z nauka. To bardzo, ale to bardzo zdolna dziewczyna, uczy sie duzo, ale jakby to powiedziec maloefektywnie. Mimo ze oceny ma BARDZO dobre, chcialaby cos z tym zrobic. Jej rodzice sa lekarzami i znalezli ogloszenie z poradni psychologicznej. Oboz (?) dwutygodniowy, 30osobowa grupa, Białka Tatrzanska, 2 tygodnie. Wszystko wydaje sie naprawde super. Tymbardziej, ze super dogaduje sie z MK, to moja dobra kolezanka od kilku lat... Problem polega na tym ze oba wyjazdy sie pokrywaja. Jesli mam byc szczera to wolalabym ten drugi. Nie tyle ze wzgledu na siebie co na MK. Bo prosila mnie o to a ja naprawde chcialabym jej pomoc. A co do Szkocji to po prostu nie chcialabym czegokolwiek robic na sile. A ten wyjazd tak wlasnie sie zapowiada. Musze pogadac z Z. Co najgorsze nie mam na to ochoty.
Dopisane po chwili: Wczoraj rowniez nie widzialam G. Dzis jednak podszedl do mnie kiedy kupowalam jedzonko dla Satiego :) Przeprosil za to ze go nie bylo w sobote. Cos mu wypadlo w domu i musial zostac. Tak przynajmniej utrzymuje ;) Ale za to przyznal ze wczoraj mu sie nie chcialo przyjechac. Kiedys za to dostanie ;););) W kazdym badz razie jest dobrze. Tyle tylko chcialam dodac :)
Dodaj komentarz