* * *
Znowu mi tak bardzo smutno...znowu płaczę, mogę chyba to nazwać użalaniem się nad sobą... dlaczego? Zawsze z tego samego powodu... oglądnęłam właśnie „Amelię”. Nie wiem czy można ten film klasyfikować do rankingów typu „mój ulubiony” itp. Chyba nie w moim przypadku, bo ma on dla mnie zbyt wielkie znaczenie... często tak jest, ze identyfikujemy się z bohaterami filmów, książek, może niektórzy seriali... ale ja się nie identyfikuje, ten film to po prostu moja historia, po prostu wszystko idealnie się zgadza, wszystko idealnie pasuje... może nie idealnie... gdyby miało być idealnie to musiałby skończyć się 10 minut wcześniej... scena w której Amelia płacze... trochę śmiesznie tak to opisywać. Nie potrafię wyrazić takich uczuć słowami... Jest tam taki jeden fragment...rozmowy z Człowiekiem-szkłem:
- ...Kocha go?
- Tak
- Powinna podjąć ryzyko
- Myśli o tym. Próbuje coś wykombinować
- Strasznie lubi kombinować
- Tak
- W rzeczywistości jest tchórzem....
To przykre, naprawdę, kiedy o swoich błędach dowiadujemy się nawet z filmów... rozumiemy je zbyt późno... ale nawet teraz nie wiem czy coś bym zmieniła... nie wiem czy potrafiłabym...chyba naprawdę jestem tchórzem...
Dodaj komentarz