Oh it's such a good day! vol.II
Niebo wczoraj bylo po prostu niesamowite. O 23:45 sceptycznie nastawiona wyszla na balkon...czekam, czekam i nic. Az nagle jeden duzy meteoryt przeszyl niebo :) Bardzo sie tym powiem szczerze podekscytowalam, wiec wzielam koc, poduszke, discmana, komorke i klucze i poszlam na hamak :) Slucham muzyki, lezalam i obserwowalam gwiazdy...ach bylo wspaniale :) Co jakis czas widzialam prawdziwe spadajace gwiazdy ;) Niestety zaczelo sie robic zimno, wiec poczłapałam do domu z zamiarem ubrania sie cieplej i przyjscia za jakies 2h. Niestety, po jakiejs godzinie poczułam ogarniajaca mnie fale zmeczenia i juz nie wyszlam. Ale ta godzina na hamaku i tak byla piekna :) Zdecydowanie poprawilo humor po przegranej Wisły :) Kocham Real, ale w tym jedynym przypadku chcialam zeby przegrali :D Niestety, wynik ktory obstawialam na poczatku sprawdzil sie w 100%. Ale to nic w koncu jest jeszcze rewanz [hehe ;)]. A wracajac do godzin spedzonych przed meczem - bylam wczoraj na basenie, pływałam [przeplynelam w sumie 925m {z malutkimi przerwami oczywiscie :D:D:D}co jest moim rekordem zyciowym, bo wczesniej przeplynelam max.5 razy i szlam do jacuzzi :D:D:D:D], wczesniej robilam typowo szkolne zakupy [kocham kupowac zeszyty, notesy itp. to taka chora obsesja :D]. A w tej chwili wlasnie wrocilam z robienia pizzy. Mniam :).
Dodaj komentarz