* * *
Znowu piszę, po prostu uzależniłam się już od swojego bloga J Teraz jest u mnie w domu Kasia przyjaciółka Magdy ze swoją trzymiesięczną córeczką – Różyczką. Kochaniutka jest. W ogóle takie malutkie dzieciątka są takie słodziutkie... trochę humor mi się poprawił bo właśnie siedziałam sobie z nimi i patrzyłam jak ją kąpią i w ogóle... małe dzieci są kochane. Tak podsumowując to cały dzisiejszy dzień jest po prostu spaprany. Czuje się beznadziejnie. Dlaczego? Dlatego, że nienawidzę siedzieć w domu, słuchać na jak na dole mama gada z mama Kasi, chciałam gdzieś wyjść, ale naprawdę – nie mam z kim L To naprawdę zabawne bo zawsze miałam z 3 może 4 koleżanki/znajome z którymi mogło się gdzieś wyjść, ale parę błędów które zostało popełnionych w listopadzie zniszczyło to wszystko. Jeszcze rok temu miałam koleżankę, bardzo dobrą koleżankę, chodzimy razem do klasy, łaziłyśmy sobie wieczorami po mieście, gadałyśmy, wystarczył telefon i już była przed moją bramką, już gdzieś szłyśmy... ale z powodu naszych trudnych charakterów, kłóciłyśmy się, pierwsze raczej na żarty a później... razem z nią odeszła reszta. I chyba wcale tego nie żałuję. Przyznaję, że niektóre momenty naprawdę wspominam wspaniale, kiedy spotykałyśmy się po feriach zimowych, każda widziała już Władcę w kinie i gadałyśmy tylko o filmie, całe przerwy, całe lekcje... to są bardzo miłe wspomnienia...ale są też te nie najlepsze... jak wyzywanie mnie od dziwek.... jak wrzeszczenie na całą klasę o B.... to były główne powody dla których zrezygnowałam... nie warto było.... ale dzisiaj.... trochę smutno mimo wszystko. Bo nie mam tu już nikogo....jedyna przyjaciółka mieszka 450 km stąd...