Co za fatalny dzien... mam dosc wszystkiego. Byliśmy z babka od biologii na jakiejs sciezce edukacyjnej 5km lasem. Wszystko byloby spoko, moglam isc (w upał bez kropelki wody) gdyby nie pająki.. ja mnaprawde mam arachnofobie i to nie jest tak ze to sobie wymyślilam. Tylko ze niektorzy tak mysla, pierwsze M. Laskotala mnie patykami po rekach, nie było to przyjemne ale to ona uwielbioa mnie irytować... to wszystko było do zniesienia gdyby nie... pokazala mi pajeczyne a wlasciiwie jedna dluga nitke...powiedzialam ze to tylko babie lato kiedy zobaczylam... wielki brazowy pajak zwisal skulony na samym srodku pajeczyny, ktos ruszyl krzakiem, obudzil ie zaczal isc wzdluz linii... autentycznie myslalam ze zwymiotuje nie mam zazwyczaj takich odruchow ale wtedy wrzasnelam, zakrecilo mi się w glowie i prawie zwymiotowalam... nawet nie chce tego wspominac... jednak to nie jest jeszcze najgorsze. Kretyn D. Który szedł za mna wzial jakas dluga puchata trawe i przejechal mi nia po szyi... znowu krzyk, chcac strzepnac „pajaka” rozpaczliwie machalam rekami, wsadzilam palca w obreacz kolczyka szarpnelam...kolczyka już nie mam. A raczej nie ma Magda bo to był jej... rozplakalam się z tego wszystkiego tzn. nie zaczelam beczec i wyc, ale po prostu lzy mi lecialy po policzkach. Ludzie sa tak bezmyslni, kompletna znieczulica. Wszyscy robia wszystkim na zlosc i to jest dla nich smieszne... dla mnie nie... na pocieszenie puszcze sobie „Pinacolada song” ze Shreka :-) Aha. Wczoraj gadalam z takim gostkiem ze Szwecji przez...Kaaze (szczerze mowiac niezle się zdziwilam bo nie wiedzialam ze się przez to gada) W kazdtym bądź razie ma na imie Victor (ładne nie?) no i lubi Real M<adryt (czyli ma już kilka plusow ;-)