Wlasciwie to nic takiego...
Czasem czuję, że nikomu na mnie nie zależy... nie jest to bynajmniej miłe uczucie... prosiłam wczoraj Magdę kiedy z nią rozmawiałam, żeby powiedziała Dawidowi żeby do mnie zadzwonił...mówiła że powiedziała, ale on nie chce za bardzo tego zrobić...smutno mi się zrobiło...mimo wszystko poszłam spać ze słuchawką przy uchu...dzwonił nagrał się na sekretarce, dzwonek telefonu mnie nie obudził za to obudził śpiąca kilka pokoi dalej mamę, która z kolei obudziła mnie...byłam na siebie wściekła...bo nie usłyszałam, bo już pewnie nie zadzwoni, bo z nim nie porozmawiam...ale jednak zadzwonił!!! Porozmawiałam z nim, podziękowałam za prezent...spytałam kiedy wraca... niezbyt spodobało mi się to co usłyszałam... „trochę później”.... „jak bardzo później”... „w październiku”... „ale na początku?”... „tak, na początku...nie wiem jeszcze dokładnie bo nie przesunąłem jeszcze biletu”... a miał wrócić wcześniej niż planował...wcześniej niż 24... proszę, niech on w ogóle wróci... i niech już tam nie jedzie... bo wtedy nie wróci... nie wróci wcześniej dla mnie... nie bo niby dlaczego? Bo ona tęskni, bo ona czeka tylko aż będzie go mogła uściskać? Bo czeka aż będą sobie razem oglądać filmy... bo nie widziała mnie już trzy miesiące?