No coz...tchorz ze mnie, ale kiedys sie poprawie...
No i nie zadzwonilam. Po prostu za pozno przecxytalam wasze komentarze :D Ale za to napisalam sms. No dobra - dwa. No i teraz troche zaluje i pewnie bym zadzwonila ale teraz to juz nie ma warunkow :-) Zreszta not important miejmy nadzieje ze jeszcze kiedys zadzwoni. A glupio mi dlatego ze sie wrednie rozlaczylam kiedy zadzwonil. Bo nie moglam naprawde nie moglam wtedy rozmawiac. No i glupio mi bylo tak strasznie ze zbombardowalam go sms ;D Chyba z 5 mu wyslalam ale pominmy te szczegoly. No w kazdym badz razie przeprosilam go (no w koncufacet dzwoni do mnie z domowego na komore, kase traci a ja nie dosc ze sie prawie nie odzywam to jeszcze mowie mu ze nie moge gadac i pozniej sie rozlaczam [jak zabic wyrzuty sumienia???]) I tak wlasnie sprawa wyglada. A on nie odpisuje ani nic. Przypuszczam ze skonczyla mu sie karta w komórze [zakladajac ze ma na karte ;-)] A jaki ma glos............po prostu........ach :D:D:D Ale zadzwonie kiedys, w koncu co sie odwlecze to nie uciecze... ;-)