Bez tytułu
Tak naprawde to nie bylo tak zle. Dretwo, nudno - to nic nowego. Ale co to za swieta? Mama caly czas placze i uzala sie nad tym ze mnie zostawi, ze bede sama na sylwestra [dziwne - ja zdazylam sie juz oswoic z ta mysla] jednym slowem robi z siebie i ze mnie ofiare. Ale to nie wazne nie chce o tym myslec... probujaje myslec o pozytywnych rzeczach jakie sie wydarzyly ostatnio...yyy....no coz....niewiele ich bylo tak naprawde... prezenty? Tak owszem, bylo milo... troche spozniony urodzinowy prezent od Zuzy? Był fantastyczny... ale jest tak wiele rzeczy ktore sprawiaja ze po prostu nie potrafie sie tym cieszyc po prostu nie potrafie, to wszystko mnie przytlacza, za bardzo przytlacza...nie mam juz sił...