O moim szczesciu...
Jesli po przeczytaniu tytulu i polknieciu tej ogromnej dawki ironii trzymacie sie jeszcze na nogach to opowiem wam co sie stalo. Nadchodzilo poludnie... siedzialam sama w mieszkaniu, na gg nie bylo nikogo, w tv nie lecialo nic ciekawego... postanowilam ze pojade raz jeszcze do empiku i zapytam raz jeszcze o 4plytowe wydanie FotR na DVD. o 12:08 mialam autobus linii 152. Bez przeszkod dotarlam na przystanek. Poszlam do kiosku zeby kupic sobie bilet. Niestety nie bylo. To tylko dwa przystanki - pomyslalam - przeciez kanar sprawdzal mi bilet tylko raz w ciagu pieciu lat wiec malo prawdopodobne zebym tym razem go spotkala. Wsiadlam do autobusu. Na Mogilskim mialam jakies dziwne przeczucie... juz mialam wysiasc z autobusu ale mysle "A co tam to przeciez niecale 5minut.... i tak jakos no nie wiem moze pol minuty przed wyjsciem odwrocilam glowe i ujrzalam.... kanara sprawdzajacego bilety babce stojacej za mna. To koniec - pomyslalam. I tak bylo rzeczywiscie. Kazalam sobie wypisac ta cholerna kare o wartosci 69zl [do tygodnia bo jesli nie zaplace wtedy to bedzie juz 100 - cudownie prwda?]. I najlepsze z tego wszystkiego jest to, ze w piepszonym empiku nie mieli mojego dvd. Wiec pojechalam na marne... nie dosc ze zomno, z -60, to jeszcze nie dostalam tego czego chcialam. Poszlam na zakupy i kupilam sobie w trollu dwa ciuchy. Byly ponad 50%przeceny wiec moglam sobie na to pozwolic. ALe mimo wszystko jestem wsciekla. Jeszcze raz spotkam tego goscia to normalnie wykastruje. Reka noga mozg na scianie >:(