Bez tytułu
Wreszcie sobota. Wstałam dziś wyjątkowo wcześnie bo mniej więcej o 9:30. Dokończyłam oglądać film i zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie. 3 kromki pieczywa ryżowego, posmarowane serkiem Almette z ziołami, nałożone na nie po 2 plasterki pomidorów, 4 ogórka i 6 rzodkiewek, do tego mleko w czarnym kubku z Florydy od Dawida podgrzane w mikrofalówce przez 1 min 30 s – to niemal rytuał. Ponieważ w czwartek przyszła pani Marysia wszędzie było czysto, na stole w kuchni wszystko było ładnie poukładane. Usiadłam na swoim stałym miejscu, położyłam przed sobą talerz z kanapkami i kubek – jak zwykle w tym samym miejscu, po prawej stronie. Naprawdę piękny poranek – na zewnątrz świeciło słońce, topniały resztki śniegu. A ja siedziałam sama przy stole mając przed sobą śniadanie, którego chyba tak naprawdę nie chciałam zjeść. Każdy dźwięk wydawał się rozlegać echem po całym domu. Jedynie z góry słychać było fragment ‘Czarnego bluesa...’. Wczoraj usłyszałam, że mam super, bo jestem sama w domu, nikt mi w niczym nie przeszkadza itp. itd. Ale teraz myślę, że najbardziej chciałabym żeby mama, Magda i Dawid mi poprzeszkadzali. Żeby w domu nie było już tak cicho, żebym wiedziała, że ktoś z nich jest na dole, że ogląda telewizję, albo czyta gazetę w kuchni. Żeby było po staremu. Ale wiem, że już nigdy tak nie będzie. Nie powtórzą się już więcej takie wakacje jak te ostatnie, ani nie powtórzy się już żaden wyjazd do Krakowa taki jaki był jeszcze przed nimi. Zdałam sobie sprawę z tego, że czas naprawdę szybko płynie. Można go porównać do rzeki. Na początku spokojny, ale za jakiś czas nabiera tępa i potrafi niszczyć wszystko co napotka na swojej drodze zostawiając w tyle ruiny budynków, których nie da się już odbudować... cieszę się, że kupiłam wczoraj te trzy tulipany, które stoją teraz naprzeciwko mnie.. tylko one nadają odrobinkę życia temu pomieszczeniu.
Notka z wczoraj. Teraz czuje sie juz dobrze. Rozmawiam z Dawidem na GG. Mam najwspanialszego brata pod sloncem. Chociaz jest bardzo bardzo daleko ode mnie to kocham go calym moim sercem:) Nagral specjalnie dla mnie i Karoli wraz ze swoim zespołem cover With or without you :) Kocham kocham kocham go bardzo. I bardzo za nim tesknie :( Nie widziałam go juz 9 miesiecy... bez sens. Bo on jedyny kiedy przyjezdzal potrafil mnie rozweselic. Nie mowilismy nic nikomu, bralismy kluczyki do samochodu i jechalismy 50km tylko po to zeby zjesc lody w polewie karmelowej. A teraz go tu nie ma. I znowu robi sie smutno...