Moja wieczorna modlitwa
Boże, spraw aby było dobrze. O nic wiecej nie prosze. Ty wiesz co oznaczaja dla mnie te dwa slowa. Wiesz tez co nalezy uczynic aby naprawde tak bylo. Wiem, musze byc cierpliwa. Wiem, bede czekac. Ale ile jeszcze... OBiecuje, ze nie bede tracic nadziei, ale błagam, błagam... nie krzywdz mnie i nie sprawiaj aby poraz kolejny okazala sie zludna. Bo ja juz chyba tego nie wytrzymam. Bo jestem tylko czlowiekiem, na dodatek mlodym...i jeszcze bardzo bardzo glupim. I chociaz wiem, ze nic nie bedzie z wtorku, to jednak nie przestaje miec nadziei. Ale błagam, po prostu błagam... spraw zebym sie mylila, zeby mylili sie wszyscy ktorzy mysla ze nic sie nie stanie, ze tylko sama sobie zaszkodze... spraw Panie Boże zebysmy wszyscy sie mylili. zeby stalo sie to czego tak bardzo pragne. Wystarcza dwa slowa. Od niego.