Back again!
Boże, siec bez wirusa! Toz to po prostu blogoslawienstwo :))) Nie, niestety w domowym kompie wirus nadal zeruje, ale w tej chwili pisze z Krakowa. Co do babskiego [wcale nie byl babski :D] wieczoru - bylo pieknie :) Pizza sie udala, był G. [czego mi wiecej do szczescia potrzeba? :)], generalnie wszystko super, pozniej zadzwonil do mnie, powiedzial "opiekujesz sie mna lepiej niz ja sam" [chcialam mu dac parasolke kiedy wychodzil, nie chcial, deszcz zaczal padac i reszty mozna sie domyslic ;)]. Niestety musial wyjsc wczesniej bo mial autobus, poza tym w domu reżim wiec nie mial wyboru. Ale jeszcze raz musze powiedziec ze bylo piekie :) Ale to juz przeszlosc. Co do terazniejszosci to trzeba zwrocic uwage ze moja wlasna siostra, bedac 200km ode mnie wie wszystko co robie, z kim, gdzie i kiedy. Wcale nie bylo tak milo kiedy uslyszalam dzis pierwsze aluzje o G. Nie bylo milo tymbardziej ze jest przekonana ze klamie mowiac ze "to tylko kolega". Nie wiem jak sie dowiedziala [twierdzi ze od mamy {widac kilka tysiecy kilometrow rowniez nie przeszkadza w szpiegowaniu}], ale to juz niewazne. Jesli jednak potwierdza sie moje przypuszczenia, ze wyszlo to od Marleny, bedzie mi po prostu przykro, bo nie powinna mowic pewnych rzeczy pewnym osobom [skomplikowane]. To nic. Mam malo czasu, Magda zaraz wroci robic projekt spowrotem wiec skikam na wasze blogi. Bez odbioru.