I juz po wszystkim, bo przeciez wszystko co dobre szybko sie konczy... tylko dlaczego az tak szybko :( ? Krotko podsumuje:
Pare dni przed swietami to jedna wielka katastrofa, nieustanne klotnie o nic, wiezienna atmosfera, po prostu kleska...
Swieta... tez do bani. Bo co to za swieta bez rodziny? Ja i Magda. "Rodzinnie..." nie ma co.
Po swietach juz dobrze, slodkie lenistwo.
Sylwester:
u Adriana bylo... brak mi slow :> Teraz sie z tego smieje ale wtedy krew mnie zalewala :) Na szczescie poszlismy o w pol do pierwszej :)
Gdy weszlysmy z Edyta do domu okazalo sie ze impreza ladnie sie rozkrecila :) Do konca zycia zapamietam Edyte ktora Grzesiek przerzucil przez ramie i wlokl po schodach na dol, Łukasza ktory mnie usciskal i zyczyl szczesliwego nowego roku i to zeby nie pic zubrowki z sokiem jablkowym ;-)
Zebralysmy sie i poszlysmy do ibizy: malo ludzi, spotkalysmy ule z madzia i arkiem, bylo fajnie :-) Potanczylysmy, troche sie nastukalysmy.... ;-) co zapamietam? Hmmm..... nie wiem.... "Dwie dwudziestkipiatki z soczkiem grejfrutowym...." bo powtarzalam to z 10 razy ;-) No i wracanie do domu o 5 rowniez bylo ciekawe.
a wczoraj leczylam wszystkimi sposobami :-) Najwiecej dala trzygodzinna drzemka :-) Dzis juz ok, teraz siedze troche w sieci, na gadu nikogo nie ma, o szostej do kosciolka a potem..... zobaczymy :-) Jeszcze dwa tygodnie tralalalaaaa......
Nie chce myslec o jutrze, bo mysl o powrocie do codziennych zajec, do codziennej samotnosci powoduje spadek dobrego nastroju. Magda z Grzeskiem jutro wyjezdzaja. I znowu sama. Ale jakos powoli, powolutku to bedzie, przeciez do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic... :)
Jeszcze jedno. Wreszcie mialam formata, wszystko wreszcie dziala jak nalezy! Do czego zmierzam: jesli macie emule'a [kaaza niestety nie znalazlam ale mozna przeciez sprobowac :)] to polecam do sciagniecia "IRIS" wersje live ktora Goo Goo Dolls [John Rzeznick] wykonuja z Avril Lavigne. Po prostu....brak slow zeby to opisac.. :-)