insomnia
Posiadam pewna cecha, ktora sprawia ze ludzie mnie lubia. Tzn. tak mi sie tylko wydaje, bo przeciez cos musi to sprawiac. Moze okreslenie "lubia mnie" jest zle, bo brzmi dosc samolubnie, bardziej wlasciwie jest "maja do mnie zaufanie". Tak wiec jestem wiernym sluchaczem, czlowiekiem zawsze sluzacym rada i pocieszycielem. 3 w 1. Szkoda ze nikt nie pomysli ze ja tez czasem mam dosc i jestem tym zmeczona.
Po czyjej stronie znowu lezy wina? Po mojej czy...
Niestety - nie potrafie po pol roku stwierdzic ze ktos jest moim przyjacielem, bo dla mnie to ktos za kogo moglabym oddac nawet zycie. Nie potrafie i juz. Przepraszam, stwarzam pozory, to fakt. Ale mimo to nie miej teraz pretensji, ze ja sie przed Toba nie otwieram - nie czuje po prostu takiej potrzeby. Mam juz dosc, nie placz, nie pytaj co sie stalo, bo nie potrafie Ci tego wyjasnic. Po prostu to koniec nie bedzie juz tak jak bylo. Do widzenia.
Juz druga osoba do ktorej skieruje te slowa. I to wcale nie 'on' po prostu ktos zagubiony kto potrzebuje troche ciepla. Ale ja juz swoje dalam i niech mi go wiecej nie zabiera, bo nie chce. Koniec kropka.