"caaaaalaaaa jesteeeem w skooowrooooonkach"...
Pogoda sprzyja. Rozeszly sie chmurki, nie ma mowy o deszczu [przynajmniej przez nastepne kilka godzin] slonce swieci sobie z dala, ptaszek w gorze..... ekhm... w kazdym badz razie humor dopisuje. Poziom hormonu odpowiadajacego za poczucie szczescia [jak on sie nazywal....] wyraznie wysoki. Mowilam juz ze kocham czasem zycie? Wiem, ze mowilam, ale powiem jeszcze raz. Bardzo bardzo bardzo kocham swoje zycie. Kocham swoich przyjaciol najwspanialszych na swiecie. Kocham swoj dom w ktorym zawsze jest balagan ale ktory mi ani troche dzis nie przeszkadza. Kocham kolor trawy za oknem kiedy tak jak teraz padaja na nia promienie zachodzacego slonca... moze troche za bardzo poetycznie, ale dziekuje Bozi ze pozwolila mi doceniac takie rzeczy :)
Niech slonce juz nigdy nie zachodzi :)