* * *
No naprawdę, tak mi się podoba moja nowa grafika, że po prostu nie wiem co powiedzieć (to się nazywa skromność!) I kiedy na nią patrzę to wpadam w taki śmieszny nastrój... nie wiem jak go nazwać...hmmm...może melancholijny, ale taki pozytywnie melancholijny... chyba bardziej pasowałaby nazwa romantyczny...hmmm... chyba tak. No więc tak sobie siedzę w takim romantycznym nastroju przed monitorkiem i piszę. Nie wiem o co, właściwie nie wiem o czym ma być ta notka, tak po prostu siedzę i piszę. I myślę. Myślę o moim ideale... wyglądałby jak Orlando B. We Władcy (dla niedoinformowanych wyjaśniam ze to Legolas oczywiście J)...mmm....tak zdecydowanie to ideał J Długie blond włosy...oczy takie...takie...takie...no takie fajne J. Mógłby też śpiewać jak Ewan McGregor w „Moulin Rouge” zaśpiewałby mi „Come what may (...) I will love you until my dying days” (to by mi zdecydowanie odpowiadało). A charakter to... może tak: Połączenie Aragorna i Legolasa. Tak zdecydowanie J Miło sobie tak pofantazjować nie? No przynajmniej ja lubię JJ A teraz wracam do świata rzeczywistego i sprawdzę sobie pocztę J