* * *
Już jest ze mną dobrze, chwilowe deprechy szybko przechodzą J Dzisiaj były Dni X (X to moje miasto tak na marginesie J) I powiem tak: to był jeden z najlepszych dni w tym roku. Dlaczego? Powiem tak, wyznacznikiem które dni są fajne jest to ile razy GO widziałam. Dzisiaj wydarzyło się to tyle razy że jestem taka szczęśliwa, ze szok. Po prostu kocham go bardzo, tak bardzo, ze sam jego widok, jedno króciutkie spojrzenie daje mi tyle szczęścia, ze....nawet nie wiem jak to powiedzieć. A najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, ze zostały mi już tylko 3 tygodnie tego szczęścia....3 tygodnie z których każdy dzień jest przepełniony marzeniem żeby w końcu cos się wydarzyło, żeby coś się wydarzyło....ale ja nic z tym nie zrobię...dlaczego? Bo jestem tchórzem....jedyna nadzieja w tym, ze on....
Podobno nadzieja jest matka głupich. Ja robię sobie nadzieję, że on mnie pokocha....a to jest tak mało prawdopodobne...co mam zrobić aby to marzenie się spełniło??? Gdyby tak się stało to nie byłoby w tej chwili szczęśliwszej osoby ode mnie....ale tak się nie stanie...wszyscy to wiedzą....tylko dlaczego ja nadal mam nadzieję?