* * *
No wiec tak. Sprawdzamy numer do ambasady. Zapisujemy i pamietamy ze nie mozemy zgubic. Dzwonimy, za kilka dni idziemy do pani/pana konsul/a i....
No wlasnie nie wiadomo, trzeba bedzie pokombinowac i to bardzo. I znajac zycie nie dostane. Wszystko jest bez sensu. Ludzie mysla ze w USA pieniadze rosna na drzewach, mozna siedziec calymi dniami na dupie i nic nie robic a forsy bedzie i tak sie mialo po pas. I robia wszystko zeby sie tam dostac, wszystko. Kamią, naciągają nie wiadomo co tam jeszcze. I przez to wlasnie ich nie wpuszczaja a przy okazji nie wpuszczaja tez tych ktorzy naprawde jada tam np. aby kogos odwiedzic, pozwiedzac i nie wiem co tam jeszcze. Wiem tez bede musiala klamac ale nie po to zeby tam wyjechac i pracowac. Ja chce tylko jechac do Dawida, przeciez wroce, tylko na wakacje, albo na swieta naprawde wcale nie marze o tym zeby tam zostac. Może akurat...trzeba miec nadzieje :-(