Dluuuugo nie pisalam. To wszystko dlatego że:
bylam w Krakowie a tam spierniczyla sie siec.
(teraz mowie tak szeptem, po cichutku) ....nie chcialo mi sie....
W Krakowie malowalam z mamą mieszkanie, bardzo pozytywne doświadczenie, malowalo sie bardzo milo szczegolnie o 2 w nocy ;-) Byo bardzo milo choc rowniez tak samo meczaco. A teraz wydarzenie tygodnia, miesiaca a moze nawet roku. Spotkalysy sie wreszcie z Zuzą. Bylo naprawde cudownie. Autentycznie nie moglam uwierzyc ze to ona kiedy ja zobaczylam. Tzn. wiedzialam jak wyglada ze zdjec, ale po prostu mnie zamurowala swiadomosc ze to wszystko dzialo sie naprawde. Bylo cudownie, naprawde (caly nastepny dzien przebeczalam bo autentycznie bylo mi smutno ze zobaczymy sie nastepnym razem za pol roku) . A teraz najlepsze. Wrócilam do domu. Poopowiadalam mamie troche i mama mowi magiczne zdanie "trzeba bylo ja zaprosic do nas do domu". To ja oczywiscie z szybkoscia geparda skoczylam po komorke, juz pisze smsa i wysylam. I jesli wszystko pojdzie dobrze to Zuza spedzi u mnie czesc wakacji. Juz planujemy marotony LOTR, Matrixa itp itd. Aha jeszcze jedno. (Musze, po prostu musze sie pochwalic) Dawid znowu przeszedl samego siebie kiedy z nim ostatnio rozmawialam. W kazdym badz razie powiedzial "wiesz, zastanawiam sie czy nie kupic CI {i tu uwaga - MI, nie wam tj. mamie i mnie, nie do domu, nie nam, tylko MI ] kina domowego, taki zestaw panasonica DVD i 5 glosnikow...". No i powiedzcie mi - kto ma lepszego brata ;-)))) Teraz pokomentuje wasze blogi, bo strasznie sie rozleniwilam ostatnio. Taki ze mnie malpiszon. To przez koniec wakacji. Ale dobra. Musze sie skoncentrowac na rozmowie z Zuza (oczywiscie gadamy o LOTR ;-). No to papa drodzy czytelnicy, jeszze tu wpadne, nie wiem kiedy, ale wpadne :-)