* * * * *
Nie no naprawdę...jednak jestem miętka ...Wczoraj i dzisiaj w ogóle nie spałam bo o pierwszej wyjeżdżaliśmy tylko zdrzemnęłam się na piętnaście minut w samochodzie... wczoraj siedzieliśmy sobie u mnie w pokoju i słuchaliśmy sobie mp3 i kiedy leciała Shania Twain „You’re still the one” zaczęliśmy sobie nucić, zaśpiewałam tylko „looks like we made it....” i po prostu poszłam do łazienki i się znowu popłakałam. Ja wiem że wszystko jest dobrze i ogóle będzie dobrze cały czas sobie to powtarzam ale ja będę tęsknić, naprawdę, już teraz łzy lecą mi z oczu i w ogóle pociągam nosem, na lotnisku starałam się powstrzymać ale kiedy oddawali bagaże, byli już po drugiej stronie przypomniałam sobie piosenkę która leciała kiedy jechaliśmy na Okęcie, to był „Ostatni” E. Bartosiewicz. I normalnie nie mogłam...Nie rozumiem tego zupełnie, bo pewnie czasem się zdarzało rzadko bo rzadko ale jednak ze nie widziałam go przez trzy miesiące ale to było jakoś co innego i tak mi smutno, tak mi bardzo smutno, że muszę chyba skończyć pisać, bo jest ze mną coraz gorzej. Proszę, trzymajcie kciuki żeby wszystko, wszyściutko poszło dobrze. Proszę was o to. Około 19 mają dzwonić, więc potem jeszcze napisze...Papa.