isn't it ironic...don't you think?
Zlosc juz minela, wlasciwie wszystko juz powoli mija. Od kilku dni czuje sie kiepsko, wszystko mnie boli.. jednym slowem pod wzglecem fizycznym jestem do niczego. Ale conajmniej za miesiac wiosna :) Slonce, niebo, kwiaty, liscie - to napawa mnie optymizmem. Do kofrontacji wbrew wczorajszym oczekiwaniom nie doszlo, no przynajmniej do takiej jaka miala zajsc. Zreszta to nie jest juz wazne. A wlasciwie to nie chce zeby bylo. Na szczescie juz weekend dwa dni odpoczynku.. odpoczynku od szkoly, nauki i nawaluu codziennych zajec. No bo przeciez nie od niego. Dziwne jest to ze zawsze kiedy czegos bardzo pagne nigyd mi sie to nie przytrafia, ale kiedy staram sie o tym zapomniec zawsze sie to zdarza. No i jak tu powiedziec ze marzenia sie nie spelniaja? Szkoda tylko ze tak pozno..