A mialo byc tak pieknie :D Wczoraj, kladac sie do lozka ok 2 nad ranem, myslalam o tym jak bedzie pieknie nastepnego dnia. Otoz dzis mialo byc ostatnie kolko z chemii przed konkursem organizowanym przez Organike. Dwa tygodnie temu G. powiedzial ze bedzie na nim, wiec jak mogłabym nie skorzystac z okazji zeby sie z nnim spotkac :] Kolko zaczynalo sie o 10, wiec nastawilam sobie budzik w komorce na godz.9:15 zeby sie wyspac ale miec tez czas na ulozenie fryzury i dobranie odpowiednich ciuchow :D:D Poczytalam jeszcze o weglowodorach i ich pochodnych i zasnelam snem sprawiedliwych. Nad ranem wydawalo mi sie ze dzwoni domofon, ale pomyslalam ze Magda otworzy, wiec moge sobie spac spokojnie. Zasnelam spowrotem. Otworzylam oczy o niewiadomej jeszcze wtedy godzinie. Przeciagnelam sie, ziewnelam, z usmiechem [myslac o spotkaniu jakie mnie czeka:] podnioslam komorke, zeby sprawdzic ktora godzina. Usmiech zamarl na ustach, serce podskoczylo do gardła, krew zaczeła pulsowac w skroniach...10:38
Poderwalam sie na nogi, niestety musze sie przyznac wykrzyknelam pewne magiczne słowa na "k" [magiczne bo zawsze w ekstremalnych sytuacjach kiedy musze go uzyc przynosi nadzwyczajna ulge :D:D:D], podbieglam do krzesla, chwycilam spodnie i bluzke i nie wiem sama kiedy znalazlam sie w przedpokoju na dole i ubieralam kurtke :) Moj rekord w drodze do szkoly wynoi 10 min, biorac pod uwage ze kolko trwa 45-60min nie mialam czasu zeby zastanowic sie po co tam tak naprawde ide. Bliska placu prawie biegiem, przez zaspy [na moje nieszczescie spadło po kostki w nocy :D:D] prawie bieglam do szkoły. Nie moglam, po prostu nie moglam sobie tego wybaczyc. Zmarnowac taka okazje, byc z nim prawie sam na sam i po prostu to przegapic :D No ale niewazne. Wbieglam do szkoly, przeszlam szybko kolo gablotki [czy jak to sie tam nazywa] z pucharami, nagrodami itp. wrocilam sie, poprawilam fryzurke palcami, i sruuuuuuuu na drugie pietro do pracowni chemicznej po shcodach :) Zmachana stanelam pod ostatnimi drzwiami na korytarzu, wzielam gleboki oddech, jeszcze raz poprawilam fryzure a la beatles i otworzylam drzwi... To dopiero bylo wejscie smoka:D:D Przygotowana bylam na 'dzien dobry', ale pani O. nigdzie nie bylo :) Za to w 3 lawce siedzieła Ala a wraz z nia G. Tylko oni byli. Na wspomnienie ich min usmiech sam wpycha mi sie na mordke :D Zamarli w pol rozmowy i wpatrywali sie we mnie jakbym wpadla tam przez komin z workiem na prezenty trzyamnym w rekach:D Usiadlam kolo Ali, troche pogadalam z nimi i zaczelismy rozwiazywac zadania:) Jesli nie zastanawiac sie dluzej nad faktem ze G. ignorowal mnie na calej linii [no coz jego swiete prawo:] i poszedl do domu po moze 20min od mojego przyjscia bylo milo. Jednak oplacalo sie pojsc, bo kolko w sumie trwalo prawie 2h :)
Jednym slowem dzien bardzo udany. Humor jakos nie szczegolny, ale jesli dopatrywac sie pozytywnych aspektow, dzis poziom mojej kreatywnosci osiagnal chyba zenit :D Wreszcie namalowałam reke, poza tym wykonalam pare innych dla mnie udanych rysunkow :) No i najwazniejsze - rozpalilam kominek, ale trzeba tu zwrocic uwage na to ze nie mialam zadnych drobnych patyczkow do pomocy. Zdolalam tego dokonac tylko i wylacznie dzieki gazetow. A musze powiedziec ze bardzo trudno jest samymi gazetami rozpalic bele o srednicy 15cm :) Jestem z siebie bardzo dumna :) Niestety nie mam folii aluminiowej, bo upieklabym sobie ziemniaczki tak jak wczoraj...i przedwczoraj :) Aha no i ziemniakow tez nie mam. I nie wiem co robic bo oparlam sie o goracy metalowy fragment kominka in teraz mam czerwony, podluzny pecherz. Miejmy nadzieje ze zniknie i nie bedzie blizny. a teraz lece na dół podlozyc drewna do kominka, bo mi jeszcze zgasnie a bardzo watpie zebym dokonala ponownie tej arcytrudnej sztuki rozpalenia :D